piątek, 19 września 2014

"Ciemność Płonie" - Jakub Ćwiek


Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Strony: 312
Cena: 27.99
Gatunek: Horror
Ocena: 8/10

Ciemność zagląda nam w oczy. Sama wybiera sobie ofiary, a potem- zaczyna płonąć...

Dworzec w Katowicach, zwany przez bezdomnych Umieralnią, jest miejscem jak każdym innym, dla jednych domem, pracą, miejsce komunikacji. Jednak dla kilku osób jest czymś więcej - azylem. Nikt nie wie jak wszystko się zaczęło, ani dlaczego to oni zostali wybrani przez Ciemność. Kiedy zapad noc, rozpoczyna się gra, której zasady nie do końca są jasne. W mroku, na zewnątrz, czeka tylko śmierć. Śmierć, która płonie. A Ona wabi i czeka, aż ktoś ulegnie.

Ciemność Płonie jest jedną z mniej znanych książek Ćwieka, która moją uwagą przykuła nie tyle co tytułem, a okładką. Pomysł na fabułę dość ciekawy, gdzie głównymi bohaterami są Ciemność i jej wybrańcy. Gra jest dość prosta, a zarazem nie do końca przejrzysta - katowicki dworzec po zachodzie słońca staje się jedynym bezpiecznym, na zewnątrz zaczynają jawić się mary, które są podobne do bliskich i znajomych osób dla każdego z graczy. Wołają i kuszą, aby wejść w ciemność. Następnie płoną, a wciąż żarzące strzępki rozwiane zostają na wietrze. Albo się uodpornisz, albo oszalejesz. Nie znane są nikomu reguły gry, ani sposoby by wygrać. 

Spotykani bohaterowie są urozmaiceni - każdy z nich trafił z innego powodu na dworzec, prowadzili inne życie, są w różnym wieku, o różnej pozycji społecznej. Mamy okazję poznać pięcioro obecnych graczy i kilku dawnych. Niestety autor nie pozwala nam się z nimi bliżej zapoznać, zaprzyjaźnić. Powód jest bardzo prosty - książka okazuje się zbyt krótka, pomimo tych 300 stron.

Po przeczytaniu czułam niedosyt. Fabuła zapowiadała się niezwykle ciekawie, jednak było wiele wątków, wydarzeń, które można bardziej rozwinąć, opisać. Wiele kwestii zostało pominiętych lub potraktowanych po macoszemu. Naprawdę szkoda. Niemniej jednak, bez wątpienia, mogę  polecić książkę, czyta się ją bardzo dobrze i ma swój klimat. I trzeba przyznać, że ma ciekawą okładkę (chociaż nie powinno się po niej oceniać).

wtorek, 16 września 2014

"War world Z. Światowa wojna zombie w relacjach uczestników." - Max Brooks


Tytuł oryginalny: Word War Z. An oral history of the zombie
Autor: Max Brooks
Tłumaczenie: Leszek Erenfeicht
Wydawnictwo: Red Horse/ Zysk i s-ka
Strony: 544
Kategoria: Horror
Moja ocena: 10/10

O książce było głośno jakiś czas temu za sprawą filmu. Na rynek trafiła już wcześniej, pod nieco innym tytułem Wojna Zombie nieistniejącego już wydawnictwa Red Horse. Osobiście dowiedziałam się o niej dzięki adaptacji filmowej. I muszę przyznać – obejrzenie filmu nie odbiera przyjemności czytania, gdyż ekranizacja została potraktowana bardzo luźno (nawet bardzo, bardzo). 

Wracając do książki. Z taką formą opowiadania historii spotykam się pierwszy raz w tym gatunku. Trudno mówić o głównym bohaterze. Historia wojny z zombie została opowiedziana z perspektywy ludzi, którzy ją przeżyli. Ludzi w różnym wieku, płci, narodowości czy pozycji. Wszystko w formie wywiadu, jedyne emocje to te, które można wyczytać z wypowiedzi czy reakcji ludzi. Czasami trzeba było czytać między wersami. 

Całość książki jest podzielona na poszczególne epizody uwzględniając pierwsze przejawy choroby, rozprzestrzenienie, próby opanowania, wojnę totalną oraz upragnione zwycięstwo i ustanowienie nowego porządku. 

Jest to jedna z lepszych powieści, jeżeli nie najlepsza, o żywych trupach, jakie czytałam do tej pory. Sposób jej opowiedzenia, nadaje jej wyraz realizmu, ale również ujęcie problemów niedotyczących bezpośrednio zombie. Treść naprawdę wciąga i ujmuje. Bohaterowie są jak najbardziej autentyczni, a kilka stron potrafiło obudzić sympatię lub antypatię do poszczególnych. Książka godna polecenia, nawet dla tych co mają uczulenie na zombie, gdyż są one nieraz tylko tłem dla prawdziwych problemów. Powieść daje do myślenia i skłania do rozważań nad samym sobą.