piątek, 6 marca 2015

"Wojownicy Shingan" Maciej Maciejewski


Autor: Maciej Maciejewski
Wydawnictwo: Novae Res
Strony: 320
Cena: 33 zł
Gatunek: Fantastyka (urban fantasy)
Ocena: 7/10

OPIS:
Wojownicy Shingan, wierni wielowiekowej tradycji sztuk walki, zostają uwikłani w poważny konflikt.

Młodzi adepci Shingan z Polski - Angelika, Maciek i Krzysiek - wraz ze swą trenerką Nami jadą do Kraju Kwitnącej Wiśni, by przekonać się, ile są warte ich dotychczasowe umiejętności. Trafiają w sam środek walki Shingan z nieprzyjacielem.

Wszyscy chcą znaleźć Dziedzica, który jest nadzieją na stabilizację. Jednak zanim do tego dojdzie, wiele spektakularnych walk się odbędzie, a wielu ludzi straci życie... 


Początkowo, muszę szczerze przyznać, byłam do książki sceptyczni nastawiona. Tytuł kojarzył mi się z wieloma mordowankami i z pewnym anime (Naruto). Okładka również nie zachęcała. Może dlatego książka zaskoczyła mnie pozytywnie.

Powieść jest skierowana przede wszystkim do młodzieży, gdzie głównymi bohaterami jest troje nastolatków, wybranych dość przypadkowy sposób przez trenerkę Shingan - Nami. Nauczycielka nie ukrywa, że jej zadaniem jest nie tylko zdobycie nowych adeptów, ale również odnalezienie Dziedzica, przyszłego przywódcę Shingan.

Fabuła książki skupia się na szkoleniu młodych adeptów, którzy odkrywają swoje zdolności, powstających więzach między nimi i historii Shingan. "Mordowanki", których się spodziewałam, jest tak naprawdę niewiele, a i autor nie wdaje się w większe szczegóły. Cała akcja toczy się w miarę spokojnie, jednocześnie nie pozwalając się nudzić czytelnikowi. Z czasem przyśpiesza i tak do samego końca.

Dużym plusem dla mnie w tej książce jest opowiedziana historia Shingan, ciekawa, chociaż z drugiej strony mogła by być bardziej dopracowana, z większą ilością szczegółów. To jednak tylko moje odczucie. Drugim atutem jest odejście od stereotypowego, panującej od niedawna, schematu książki dla młodzieży, gdzie bardzo ważną rolę odgrywa wątek miłosny. Tutaj umniejszoną ją, a jej miejsce zajmuje przede wszystkim przyjaźń.

Największym minusem jest okładka, na którą prawdopodobnie autor nie miał większego wpływu. Wydawnictwo mam wrażenie lubi tego typu okładki i nie tylko w tym przypadku mamy do czynienia z kiczowatą ilustracją.

Pozycję polecam, lekka i przyjemna, chociaż skierowana głównie do młodzieży, bo starszy czytelnik może wyłapać pewne oczywistości, co nie psuje zabawy przy czytaniu. Również może się ona spodobać wielu wielbicielom mang, anime czy też samej Japonii.

poniedziałek, 16 lutego 2015

"Goniąc Cienie" - Marta Bilewicz


Autor: Marta Bilewicz
Wydawnictwo:Warszawska Firma Wydawnicz
Strony: 326
Cena: 28 zł
Gatunek: Kryminał/Sensacja
Ocena: 3/10

OPIS:
Lucas Scarlett prowadzi agencję detektywistyczną w Chicago. W trakcie śledztwa, w jednej z akcji, poznaje tajemniczą Chelsea, która udziela schronienia jemu i jego rannemu przyjacielowi. Na pierwszy rzut oka dziewczyna wydaje się być zwyczajna i niegroźna. Jednak w miarę odkrywania tajemnic wokół niej, Lucas nie jest już niczego pewny. Kiedy nagle zagląda w lufę pistoletu dzierżonego w jej dłoni, jest już pewien, że Chelsea nie jest zwyczajną dziewczyną. Czy to ona postrzeliła jego przyjaciela? Kto telefonuje do niej po nocach? Akcja książki w zaskakujący sposób przenosi się z Chicago i małego miasteczka Crystal City, aż do Meksyku. Brawurowa ucieczka plażą na wybrzeże oraz motorówką przed uzbrojonymi zabójcami, rzuca naszych bohaterów na jakąś – bliżej nieokreśloną – wyspę. Kim tak naprawdę jest Chelsea? Jaka jest jej rola we wszystkim, co właśnie spotkało Luke’a? Czy uda im się rozwiązać wszystkie tajemnice? Czy będzie stać ich oboje na szczerość? Na te i inne pytania odpowie dynamiczna akcja powieści “Goniąc cienie”. 

Książkę przeczytałam (jak było wspomniane 2 posty wcześniej) w ramach akcji Podaj dalej, czyli książka w podróży. A oto moje wrażenia z książki.

Wszystko niemal toczy się jak w stary kryminale. On przystojny, uwodziciel i łamacz kobiecych serc, twardy facet - detektyw, natrafia na nią - piękną i tajemniczą. Nie trudno domyślić się, że oboje przypadają sobie do gustu, a kobieta wplątuje go w "niezwykłą" intrygę. Dalej jest równie przewidywalnie... To tak słowem wstępu.

Zaczynając książkę liczyłam, że będzie ona chociaż średnim kryminałem, jak zapowiadał początek, jednak z czasem zaczęło robić się zbyt romantycznie i odnosiłam wrażenie, że czytam typowe romansidło. Fabule nie można odmówić dużej ilości akcji i jej zwrotów - ale cóż z tego, skoro finał wielu z nich można spokojnie przewidzieć. Takie amerykańskie kino akcji, które każdy z nas chociaż kilka razy w życiu widział, tylko w formie książki.

Bohaterowie idealnie wpasowują się w tego typu obraz, wprost przerysowani, co dawało mi odczucie pewniej sztuczności i płytkości postaci. Żadne z nich nie wzbudziło we mnie emocji - ani pozytywnych, ani negatywnych - serca nie poruszyła nawet najbardziej rzewna historia przeszłości niektórych osób. Jedynie co odczuwałam to znudzenie, spowodowane znajomością schematów.

Autorce muszę też zarzucić brak umiejętności budowania atmosfery. Przytoczę przykład (spoiler z pierwszych stron książki): główny bohater niemal stracił przyjaciela przez pewną dziewczynę - wspomnienie bardzo ogólnikowe, bez opisu wydarzenia czy samej kobiety. Kilka stron dalej historia opowiedziana na nowo, ale już ze szczegółami - kto, gdzie, jak i kiedy.

Bardzo rzadko się zdarza, bym odradzała przeczytanie danej pozycji, dotychczas na to miano zasługiwała seria o Grey'u oraz Paryżanka. Dziś dołącza do tego zacnego Goniąc Cienie. Jednak mając na uwadze, że pięćdziesiąt twarzy... spodobało się wielu osobom, może i z tą warto się zapoznać?

piątek, 16 stycznia 2015

Opowiadania - Łukasz Migura


Opowiadania dostępne na stronie: http://www.lukaszmigura.com/
Fanpage autora/blogera: Facebook

Dzisiaj kolejne opowiadania wyłowione gdzieś z odmętów wirtualnej sieci. Przypominam, że chętnie i takie formy pisarstwa czytamy, wystawiamy opinie (recenzje) oraz w jakiś sposób staramy się promować :)

Na blogu Pana Łukasza możemy znaleźć trzy opowiadania o bardzo zróżnicowanej tematyce i klimacie:

  • Bursztynowy szlak - fabuła osadzona w klimatach fantasy, wykorzystująca elementy kultury słowiańskiej. Przeniesieni zostajemy w zamierzchłe czasy, pośród bujne puszcze i obsiane pola plemiona Polan. Całe zamieszanie toczy się wokół cennego surowca jantaru, który znika w tajemniczych okolicznościach właśnie na tych terenach... Złodzieje? A może coś czyha w słowiańskich lasach?

    Pomysł bardzo mi się podobał, gorzej z wykonaniem. Autor za bardzo skracał wątki, widać było, że bardzo mu zależało do szybkiego przejścia do sedna sprawy, zapominając o wciąganiu czytelnika w świat. Po przeczytaniu, czułam, że brak czego, duży niedosyt. Opowiadaniu nie mogę odmówić zachowanie klimatu typowo słowiańskiego, trochę grubiańskiego :)

    Ocena: 6/10
  • Gnijąca wiśnia - świat postapokaliptyczny, trwa walka o przetrwanie, bezprawie i okrucieństwo. W takim świecie próbuje się odnaleźć główny bohater - Momotaru.

    I tutaj też muszę pochwalić za ideę, ale zganić za brak rozwijania sytuacji, wciągania nas odbiorców w tenże świat i umożliwienie wczucia się w sytuację. Ba, nawet nie dane jest nam bliżej poznać wykreowany świat. W tym opowiadaniu jest to  dużo mocniej odczuwalne niż w poprzednim.

    Ocena: 5/10
  • Jak krople deszczu - opowiadanie, jak tytuł wskazuje, o kroplach deszczu, metaforycznie przedstawiający ludzi i niektóre ich problemy, a przede wszystkim strach przed nieznanym. Sam autor zaznacza na swoim blogu, iż opowiadanie zostało napisane "na kolanie", pod wpływem chwilowego natchnienia. Nietrudno to zauważyć, wszystko jest nacechowane dużą ilości emocji, przez co opowiadanie czytało mi się bardzo szybko i płynnie. Przekazywane są wartości dla mnie zbyt oczywiste, ale jak mawiają "najciemniej pod latarnią", zatem często o takich "oczywistościach" zapominamy.

    Ocena: 7/10
Zachęcam do przeczytania wszystkich opowiadań i własnej oceny. Nie są one długie (najdłuższe ok. 30 stron) i ten fakt może zachęci tych, którzy nie przepadają za czytaniem przed komputerem.

sobota, 3 stycznia 2015

Podaj dalej, czyli książka w podróży - Goniąc cienie



Dzisiaj chciałam wam przedstawić ciekawą zabawę. Jej reguły są dość proste i klarowne, a wziąć udział może każdy, kto zechce spełnić kilka warunków. Ja o całej zabawie dowiedziałam się z bloga Drugiej Nibylandii, gdzie padło na mnie jako kontynuatorkę. I tym sposobem książka Goniąc cienie trafiła do mnie. Kto chce być następny? :D


REGULAMIN

1. Osoba, która otrzyma książkę zostanie wylosowana.
2. Czas na przeczytanie książki: 3 tygodnie (można przedłużyć do miesiąca jeśli zostanie to ze mną uzgodnione)
3. Konieczność napisania emaila - sylatyla@interia.pl (organizatorka) (oraz do mnie - tygrybylka@gmail.com), aby potwierdzić odebranie przesyłki.
4. Zrobić sobie zdjęcie z książką (wysłać emailem: sylatyla@interia.pl)
5. Należy na stronie tytułowej napisać coś dla autorki (mogą to być spostrzeżenia o lekturze- max kilka zdań)
6. Po przeczytaniu trzeba napisać recenzję książki (jeżeli nie masz bloga możesz umieścić ją na różnych portalach np. na Lubimy czytać)
7. Osoba posiadająca książkę organizuje tę akcję u siebie, a następnie przekazuje ją innym, którzy potwierdzają odbiór przesyłki (patrz punkt 3).
8. Wpis dotyczący akcji musi zawierać nazwę akcji , link do mojego bloga, bloga organizatorki i logo akcji
9. Aby móc wziąć udział w losowaniu należy : wyrazić w komentarzu chęć udziału w akcji( Zgłaszam się itp.), podać email oraz byłoby nam bardzo miło, gdybyście zaobserwowali nasz błog oraz polubili Fanpage Fantastykaa.
10.Możecie się zgłaszać od 03.01.14 do 31.01.15
11. Wyniki losowania podam w ciągu 3 dni od zakończenia zgłoszeń.

Oto Fotka reprezentująca mnie. Myślę, że kotek jest bardziej fotogeniczny ode mnie i nie będzie straszył ;D


Edit: Losowania nie będzie, bo aż jedna osoba zgłosiła się :P

środa, 3 grudnia 2014

"Metro 2033" - Dymitry Glukovsky

 Autor: Dymitry Glukovsky
Tytuł oryginału: Метро 2033
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydawnictwo: Insignis
Strony: 613
Cena: 39,90 zł
Gatunek: Fantastyka (sci-fi, postapokalipsa) 
Ocena: 8/10

OPIS:
Słońce na twarzy, świeże powietrze w płucach, trawa pod stopami... Słyszałem o takich rzeczach, żyję w świecie bez nich, w świecie pod ziemią. Nie pamiętam życia sprzed wybuchu. Byłem chłopcem, kiedy mnie ocalili. Czy te rzeczy mogą wrócić? Taką mam nadzieję. Lecz teraz... Jedyne, czego się boję, to przyszłość. 

Rok 2033. W wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie. Ocaleli tylko nieliczni, chroniący się w moskiewskim metrze, które dzięki unikalnej konstrukcji stało się najprawdopodobniej ostatnim przyczółkiem ludzkości. Na mrocznych stacjach, rozświetlonych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, ludzi ci próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy. Tworzą mikropaństwa spajane ideologią, religią czy po prostu ochroną filtrów wodnych... Zawierają sojusze. Toczą wojny. 

WOGN to wysunięta najbardziej na północ zamieszkała stacja metra. Po zagładzie przez długi czas pozostawała bezpieczna. Ale teraz pojawiło się na niej śmiertelne niebezpieczeństwo. Artem, młody mężczyzna z WOGN-u, otrzymuje zadanie: musi przedostać się do legendarnej stacji Polis, serca moskiewskiego metra, aby przekazać ostrzeżenie o nowym niebezpieczeństwie. Od powodzenia jego misji zależy przyszłość nie tylko peryferyjnej stacji, ale być może całej ocalałej w metrze ludzkości.

Książka wydana kilka lat temu, zdobyła rzeszę fanów na całym świcie. Dowodem tego mogą być liczne książki z serii "Uniwersum Metro 2033". Na portalu LC przeplatają się skrajne opinie, więc postanowiłam przekonać się na własnej skórze jak jest.

Metro, które niegdyś służyło do komunikacji, teraz stanowi schronienie przed nieprzyjazną powierzchnią Ziemi, przeistaczając się w nowy świat dla ludzkości. Wszystko co tylko ludzie stworzyli, zabrali tutaj, na dół, ze sobą - narzędzia, wynalazki, broń, wszelką ideologię i religię, kulturę -  i przystosowali do nowych warunków. Metro to naprawdę niewielki obszar (w porównaniu do nawet samej Rosji) stanowiący swego rodzaju kocioł, z którego czasami ostro bulgocze. Metro to też świat pełny tajemnic, ciemnych korytarzy, których może czaić się wszelkie niebezpieczeństwo na każdym kroku, w każdej postaci, nie tylko jako ludzie, przerośnięte szczury czy mutanty.

Postacie wykreowane przez autora są różnorodne, barwne, czasami dziwne i oderwane od rzeczywistości, inne dobrze odzwierciedlają pewne utarte stereotypy - religijne, ideologiczne czy też nadane pewnym grupom społecznym. Przez całą powieść bliżej poznać możemy jedynie Artema - głównego bohatera, któremu towarzyszymy w jego życiowej podróży. Młody, po przejściach (jak większość ludzi żyjących w Metrze), ale również spragniony przygód i szukający odpowiedzi na najważniejsze pytania w swoim życiu.

Akcja książki przebiega sinusoidalnie, kiedy to momenty spokoju przeradzają się w szybką akcję, a ta w punkcie kulminacyjnym zaczyna miarowo opadać. Powoduje to, że przez większość czasu nie nudzimy się i nie czekamy na którąś-set-stronę, by coś się w końcu wydarzyło. 

Wiele rzeczy jest ładnie dopracowane w książce, ale zdarzają się też potknięcia, mniej lub bardziej odczuwalne. Najpoważniejszym zarzutem są przemyślenia Artema, które w pewnym momencie stają się niepodobne do niego samego, przesadnie chaotyczne, a bitwa myśli wydaje się bardzo sztuczna. Inną wadą jest zupełnie potrzebne przeciąganie niektórych wątków, które niewiele wprowadzają, a sama książka bez nich nadal byłaby obszerna. I niewątpliwie wadą są cudowne wybawienia z opresji, nie nierealne, ale dla mnie naciągane, bohater ciut za dużo szczęścia ma, za wiele przypadków się zbiega jednocześnie.

"Metro 2033" to niewątpliwie ciekawa pozycja, którą pomimo kilku niedociągnięć, czyta się naprawdę miło. Polecam wszystkim rozmiłowanym w rosyjskiej fantastyce, lubiący klimaty postapokaliptyczne i krążących gdzieś stalkerów. Osobiście zamierzam pozostać w Uniwersum Metra 2033 i wzbogacić o kolejne pozycje swoją biblioteczkę.