wtorek, 12 listopada 2013

"Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu" - John Flanagan (recenzja)


Tytuł: Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu
Seria: Zwiadowcy
Autor: John Flanagan
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2011 
Moja ocena: 5/6

"Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu" - barwna, epicka opowieść o odwadze i przyjaźni, która przywodzi na myśl Władcę Pierścieni - czy słowa na okładce rzeczywiście są prawdziwe? Czy warto sięgnąć po pierwszy tom serii "Zwiadowcy" pióra Johna Flanagana? 

Głównym bohaterem książki jest 15 letni Will. Chłopak jest sierotą wychowującym się na zamku Redmont. Pewnego dnia młodzieniec musi stanąć przed wyborem i zadecydować o swoim dalszym losie. Will marzy o tym by stać się uczniem Szkoły Rycerskiej, pomimo tego, iż zdecydowanie brakuje mu atutów do bycia rycerzem. Jest wątłej budowy, i nie dysponuje tężyzną fizyczną. Niczym dziwnym jest więc odmowa mistrza co do przyjęcia młodzieńca. Los bywa kapryśny i Will zdaje się być przekonany o tym, że zostanie rolnikiem (czekało to tych którzy nie zostali zakwalifikowani do żadnej z zamkowych szkół). Chłopiec nie spodziewał się, że może jeszcze spotkać go coś wyjątkowego, pomimo tego, że jego największe marzenie legło w gruzach.

Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Will nie podejrzewa, że baron Arald w porozumieniu z tajemniczym zwiadowcą Haltem ma co do niego zupełnie inne plany. Młodzieniec zostaje poddany przez nich próbie, którą przechodzi pomyślnie. Wkracza w zastępy elitarnej królewskiej jednostki - zwiadowców, stając się tym samym uczniem Halta - człowieka dziwnego, poważnego, mało mównego i srogiego.
Nie o takim losie marzył Will, nie tego pragnął! Nie miał zamiaru stawać się tym, o kim nie mówi się dobrze: "Zwiadowcy parają się mroczną magią, potrafią stawać się niewidzialni. Ludzie patrzą na nich ze strachem i niechęcią". Mimo wszystko postanowił przystać do korpusu zwiadowców, bo przecież lepsze to niż zostanie zwykłym pańszczyźnianym chłopem...
"Zwiadowcy: Ruiny Gorlanu" jest to pierwszy z dostępnych 12 już tomów. Książka jest bardzo wciągająca już od pierwszych stron. Postacie są dynamiczne, otaczający świat przedstawiony starannie, wszystko składnie "trzyma się kupy". Czasami zachowania bohaterów są dziecinne i bardzo przewidywalne, ale przecież są to młodzieńcy, którzy uczą się na błędach :-) Ze strony na stronę, przechodzą odpowiedni trening zarówno fizyczny jak i mentalny, stają się coraz to bardziej "dojrzali".
Seria "Zwiadowcy" skierowana jest do młodzieży, szczególnie do "młodszych czytelników". Jednak z powodzeniem po lekturę mogą sięgnąć starsi, bardziej wyrafinowani czytelnicy. Nie uświadczą tutaj magii, przesadnie wymyślnych stworów, i epickich pojedynków w których krew bryzga strumieniami, podczas gdy główny bohater wybija hordy potworów. Wszystko jest dawkowane w rozsądnej ilości, opisy są rozległe, jednak pisane językiem na tyle prostym, że nie jest to męczące.
Podsumowując: "Zwiadowcy: Ruiny Gorlanu"- jest to książka fantasy z dużą domieszką przygodówki. Lektura bardzo poczytna, przeczytanie całości zajęło mi raptem 3 wieczory! Nie sposób się oderwać, a kończąc tom pierwszy, ma się od razu "apetyt" na kolejny. Polecam serdecznie!

 

3 komentarze:

  1. Przekonałeś mnie do tego cyklu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie wypożyczyłam i mam okazję przekonać się na własnej skórze jaka jest ta seria :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie tak mam zamiar (kiedyś-kiedyś) zacząć serię "Zwiadowcy", jednak "nie uświadczą tutaj magii, przesadnie wymyślnych stworów, i epickich pojedynków w których krew bryzga strumieniami, podczas gdy główny bohater wybija hordy potworów. " no cóż szkoda, bo ja właśnie przepadam za epickimi walkami, magią i mnóstwem potworów :D Ale i tak sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń